wtorek, 9 lipca 2013

GREM

GREM

Nowohucianin. Tekściarz-wokalista. Fan zwierząt, dobrych książek i nocnych przejażdżek na rowerze.




Stylowa Nowa Huta: Gdzie się zaczęła Twoja muzyczna historia?

Grem: W Hucie, na osiedlowej ławce. Było nudne letnie popołudnie i stwierdziliśmy z kolegami, że założymy zespół. Ci koledzy szybko znaleźli inne sposoby na nudę, a mnie pisanie tekstów spodobało się do tego stopnia, że zajmuję się tym do dziś - chociaż było to baaardzo dawno temu.

StNH: Czy na muzykę można mieć plan czy to się dzieje spontanicznie?
G: Myślę, że jakiś plan trzeba mieć, ale wielu rzeczy nie da się zaplanować. Nie zaplanujesz weny, reakcji odbiorców czy drogi tzw. kariery. Zaplanować musisz termin w studiu albo np. wyjazd na koncert. Inne rzeczy zależą od samego tworzącego; ja osobiście podczas tworzenia staram się kierować jakimś pomysłem i w jak najmniejszym stopniu polegać na przypadku. Dbam o szczegóły i chcę, żeby wszystko było dopracowane.


StNH: Czujesz, że robisz to, co lubisz?
G: Jeśli chodzi o muzykę, a nie rzeczy, którymi z różnych względów muszę się zajmować - tak, na pewno lubię to robić. Inaczej skupiłbym się na innych zainteresowaniach, których mam sporo. Ale czy w ramach muzyki robię to, czego lubię słuchać? Jeszcze nie całkiem, ale zbliżam się tam. Jestem wybredny i niełatwo zadowolić mój gust.

StNH: Ile w Tobie Nowej Huty?
G: Pewnie sporo - to widać, słychać i czuć. Spędziłem tu prawie całe życie, a to nie mogło na mnie nie wpłynąć. No i proszę - wreszcie przyznałem to przed samym sobą.






StNH: O czym szumi Nowa Huta?
G: Zależy, w którym miejscu przyłożysz ucho...



StNH: Twoje miejsce w Nowej Hucie?
G: Dach jednego z wieżowców na pewnym osiedlu. Widać z niego całą dzielnicę, dużą część Krakowa i okolice - aż do gór. Dawno tam nie byłem, ale swego czasu razem z ekipą spędzałem tam sporo czasu. Na "nielegalu", bo właz na dach był zamknięty, ale udało nam się dorobić klucze. Ekipie dawno porozchodziły się ścieżki, więc nie wiem, czy nawet gdybym miał teraz okazję, chciałbym tam na ten dach jeszcze wrócić. W każdym razie, mimo że znam sporo fajnych miejsc w Hucie, lubię myśleć o tym dachu jako moim ulubionym - ze względu na widoki i te wszystkie przeprowadzone na nim rozmowy z osobami, które były wtedy dla mnie ważne.


StNH: Lubisz kompot z suszonych śliwek?
G: Lubię wszystko, co jest zrobione z owoców. Nawet suszonych.





fot. Aleksander Hordziej

4 komentarze: