sobota, 11 maja 2013

MAGDA, ANIA i OLGA

Po krótkiej przerwie wracamy! Stylowa Nowa Huta znowu w akcji! Zapowiadamy bardzo rowerowy maj. Przygotowujemy się do Święta Cyklicznego i poszukujemy nowohuckich rowerzystek i rowerzystów.



MAGDA, ANIA i OLGA dziewczyny z Funduszu Partnerstwa






MAGDA dziewczyna w zielonej spódnicy :). W jej pamięci zachowało się mnóstwo wspomnień o Nowej Hucie, jak nam powiedziała każde poprzednie wywołuje następne. Zawodowo koordynatorka ds. Programów i Komunikacji w Funduszu Partnerstwa.



Magda: Lubię ludzi, lato, makaron ze szpinakiem i pepsi. Lubię wiatr we włosach gdy pędzę na rowerze lub na rolkach, zapach ciasta gdy przekraczam próg domu, dźwięki trzaskających płyt winylowych podczas niedzielnej siesty. Lubię mieć czas na czytanie i robienie kolaży. Kocham śpiewać gospel i dawać radość innym! Lubię piesze wycieczki to tu, to tam. Lubię się śmiać, wygłupiać, spacerować, zachwycać światem.

Stylowa Nowa Huta: Czym dla Ciebie jest Nowa Huta?

M: Nowa Huta... hmmm... jest moim miejscem na ziemi... Os. Wandy tu się urodziłam, wychowałam, tu miałam najlepsze dzieciństwo z osiedlową bandą, której nigdy nie brakowało pomysłów.






M: Pamiętam jak byłam członkiem osiedlowej "Drużyny A", jak po krzakach bawiliśmy się w Gumisie, jak skakałyśmy po drzewach i każdy miał swoją gałąź, jak biegaliśmy na plac zabaw by w piaskownicy "skakać o tyczce", jak sprzedawaliśmy kwiaty bzu by kupić potem gumy Turbo, jak wołałyśmy z siostrą pod oknem sąsiadki: "A czy Milena może wyjść na pole" bo brakowało nam jednej do grania w gumę, zabawy w warzywniak.



M: Pamiętam jak dziadek zabierał mnie i siostrę na lody "za skrzyżowanie" do mlecznej budki, w której były najlepsze na świecie lody kakaowe na patyku za 1 500 zł. Pamiętam odpusty w Mogile, watęcukrową, balony, lepkie od cukierków ręce i karuzelę (od której po chwili robiło mi się nie dobrze i musiałam schodzić w trakcie kręcenia), a w drodze powrotnej do domu obowiązkowy przystanek w sklepie Baltona na os. Młodości by kupić batonik "Kukuryku" (jeszcze pamiętam piosenkę z reklamy: "Kukuryku to jest nowe cudo z masy kakaowej, to najlepszy smak na ziemi może zmieścić się w kieszeni...czy jakoś tak to szło).



M: Pamiętam spacery nad Zalewem Nowohuckim. Była tam taka plenerowa estrada i ławeczki na widowni. Brałyśmy wtedy z siostrą najlepsze patyki - mikrofony, wskakiwałyśmy na scenę i śpiewałyśmy piosenki, a gdy skończył się repertuar to wymyślałyśmy swoje. Mama - nasz najwierniejszy widz przy każdej piosence zmieniała miejsce by zapełnić cała widownię. A potem zbierałyśmy kwiatki do wazonu przy dworku Matejki.





M: Pamiętam eskapady na stadion Hutnika. Kiedyś udało się przez uchyloną bramkę wejść na murawę i robiłyśmy gwiazdy, fikołki, na tej pięknej zielonej trawce i nagle krzyk jakiegoś stróża... uciekałyśmy gdzie pieprz rośnie..., kopiec Wandy i zawsze opowiadana legenda o Wandzie co nie chciała Niemca... Cmentarz na naszym osiedlu, na którym szukaliśmy opuszczonych grobów, żeby zapalić świeczkę na Wszystkich Świętych. Plac Targowy, rankiem w upalne wakacyjne dni szkło się kupić najlepsze truskawki na koktajl. Łąki Nowohuckie, gdzie w zimie na Skarpie była najlepsza skocznia i tory saneczkowe, a o Adamie Małyszu nawet nam się nie śniło. "Świat Dziecka" i obowiązkowo przed wejściem do fryzjera trzeba było przejść cały murek wzdłuż wszystkich sklepów...






M: To wszystko to moja Nowa - Huta i choć nie skaczę już po drzewach, estrady nad Zalewem dawno już nie ma, a karuzele omijam z daleka to wciąż nie przestaję się zachwycać... bo to miejsce, gdzie w maju najpiękniej pachnie bez po deszczu, gdzie w każdym kącie ukryte jest jakieś wspomnienie lub czeka na mnie nowa historia.





StNH: Ale to nie koniec, niebawem ANIA i OLGA z Funduszu Partnerstwa




fot. Aleksander Hordziej

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz