niedziela, 10 maja 2015

MICHAŁ

MICHAŁ WIERBA



Stylowa Nowa Huta: Dlaczego spotykamy się w C-2 Południe Cafe?


Michał: Lubię wnętrze C-2 Południe Cafe. Jest tutaj wiele elementów, które mogą ciekawie zagrać na zdjęciach: rzeźby, stare sprzęty, ściany oklejone gazetami. Poza tym właśnie tutaj, w Ośrodku Kultury im. C. K. Norwida byłem na swoim pierwszym koncercie jazzowym, wydarzeniu które zmieniło życie jedenastoletniego chłopca - mnie. Występował Andrzej Cudzich Quartet - z Maciejem Sikałą na saksofonie, muzykiem, z którym obecnie współpracuję i zespół Music Painters - Maseli/Ścierański/Torres. Myślę, że ten podwójny koncert wyznaczył w jakiś sposób moje późniejsze zainteresowania muzyczne: z jednej strony nowoczesny akustyczny jazz, z drugiej eksperymenty z elektroniką i world music, ciągłe poszukiwanie, odkrywanie własnych ścieżek.




StNH: Gdzie zaczęła się Twoja przygoda z muzyką ?

M: Po koncercie w Ośrodku Kultury im. C. K. Norwida zapisałem się do Szkoły Muzycznej im. Mieczysława Karłowicza gdzie spotkałem całkiem sporą grupę podobnych sobie ludzi. Klasa perkusji profesora Żurka w tamtym okresie była specjalnym miejscem - tam praktycznie cały czas trwało jam session! Wczesnym popołudniem chodziliśmy na obowiązkowe zajęcia, a wieczorami jamowaliśmy do zamknięcia szkoły. Dzięki temu środowisku poznałem mnóstwo nagrań: Keith Jarrett, Steely Dan, Toto, Bitches Brew... Myślę, że znamienne jest to, że większość osób z tego środowiska jest obecnie cenionymi muzykami: Sebastian Perłowski, Filip Mozul, Łukasz Sobczyk, Michał Heller, Szymon Madej. Bardzo ważne były zajęcia jazzowe prowadzone przez wybitnego kontrabasistę Andrzeja Cudzicha - był dla nas prawdziwym mentorem, grał z muzykami z najwyższej ligi! Duży wpływ miały na mnie również zajęcia z panią Joanną Solecką i panią Jadwigą Hodor. Większości tego co umiem na fortepianie nauczyła mnie pani Stanisława Dutkiewicz. W czasie nauki w Szkole Muzycznej im. Mieczysława Karłowicza dostałem się na fortepian na Wydziale Jazzu Akademii Muzycznej w Katowicach, gdzie kontynuowałem naukę. W tym czasie powstał zespół Wierba & Schmidt Quintet, wykonujący akustyczny hard-bop, muzykę osadzoną w tradycji lat sześćdziesiątych. Zespół zdobył wiele nagród na krajowych i zagranicznych festiwalach jazzowych: m.in. Jazz Hoeilaart w Belgii, Getxo Jazz Festival w Hiszpanii, Bielska Zadymka Jazzowa, nominacja do nagrody Gwarancje Kultury TVP Kultura




StNH: Co zmieniło się po Jazz Festival w Getxo w Hiszpanii?

M: Po Getxo Jazz Festival nasz zespół stał się znany w środowisku jazzowym, nagraliśmy łącznie cztery albumy, zagraliśmy masę koncertów. Jednak stopniowo czułem potrzebę zmian. Formuła zespołu, w którym pracowałem przestała mi wystarczać. Gdzieś wewnątrz siebie słyszałem zupełnie nową muzykę. Czasem musisz zrezygnować z tego co już masz, aby pozostać sobą. W tym momencie moje życie zawodowe i prywatne rozpadło się. Wiedziałem jedno - będę słuchał siebie za wszelką cenę. Śmierć albo wzlot. I stopniowo wszystko poskładałem.



StNH: Michał Wierba Doppelganger Project to…

M: To efekt moich poszukiwań swojego głosu. Postanowiłem zbudować zespół od zera, zaangażować ludzi z różnych muzycznych światów, zrobić eksperyment. Skład zespołu tworzą: Arek Skolik - legendarny perkusista jazzowy, przez wielu uważany za najlepszego w swojej dziedzinie ‘króla swingu’, Kuba Dworak - basista związany zarówno ze sceną hip-hopową jak i jazzową. 

Arek to wielki perkusista, rasowy jazzowy cat. Od pierwszego spotkania wiedziałem, że mamy ten sam oddech muzyczny. Obaj poświęciliśmy dużo czasu na zgłębianie korzeni jazzu i to daje nam punkt odniesienia. Kuba jest niezwykle dojrzałym basistą - świadomym swojej roli w zespole - to rzadki dar! Na płycie w trzech utworach śpiewa Patrycja Zarychta. Od pół roku gra z nami Bogusz Wekka na instrumentach perkusyjnych. W czerwcu do zespołu dołączy gigant saksofonu Maciej Sikała - znany m. in. z legendarnej grupy Miłość.




StNH: Wydaliście płytę. Gracie koncerty. Czego mogą spodziewać się Wasi słuchacze?

M: Porządnej dawki dobrej muzyki! W najbliższym czasie gramy 11 maja na festiwalu Nowohucka Wiosna Muzyczna w Ośrodku Kultury im. C. K Norwida, 29 maja w Łodzi w sklepie muzycznym Ale Jazz, 31 maja w Knurowie, 14 czerwca nagrywamy album live w studio im. Agnieszki Osieckiej w Programie Trzecim Polskiego Radia w Warszawie, 2 lipca gramy w Harris Piano Jazz Bar w ramach Letniego Festiwalu Jazzowego w Piwnicy pod Baranami. Płyta zespołu Michał Wierba Doppelganger Project jest w sprzedaży w sklepach Empik, Media Markt i na portalach Merlin.pl i Jazzsound.pl. Można ją także kupić na koncertach zespołu. 




StNH: Kto i co Cię inspiruje?

M: Nie mam mistrzów. To bardzo niebezpieczna rzecz - mieć mistrza, stawiać kogoś na piedestale, zakładać, że ktoś wie więcej od nas. Przecież ostatecznie sztuka albo porusza odbiorcę albo nie. Jeśli jest szczera, zgodna z osobowością twórcy to ma szanse kogoś poruszyć. Wzorowanie się na kimś, szukanie akceptacji pozbawia sztukę jej największej siły. Uczę się od wielu artystów, poznaję ich dzieła, to rozwija moją wrażliwość i poszerza paletę barw. Podobnie cały czas pracuję nad techniką gry. Ale ważniejszy proces odbywa się na głębszym poziomie. Czasem identyfikuję się z bohaterami książek, które przeczytałem w dzieciństwie. Czasem widzę różne rzeczy w snach. Czasem w snach piszę utwory. Dzięki temu mogę przekraczać własne granice - oryginalne metody dają oryginalne rezultaty. W tym momencie przygotowuję się do obrony pracy doktorskiej pt. "Koncepcja improwizowanej formy i jej wpływ na kreowanie indywidualnego stylu wykonawczego" na Akademii Muzycznej w Krakowie. Będzie to zapis moich rozważań teoretycznych na temat współczesnych możliwości muzyki jazzowej.




StNH: Nowohucianie to wdzięczni słuchacze?
M: Tak - bardzo wdzięczni, dlatego lubię tu wracać i grać koncerty, zwłaszcza w miejscu, w którym sam po raz pierwszy słuchałem jazzu.



StNH: W jakiej sali koncertowej chciałbyś zagrać? 
M: Odpowiem inaczej. Chciałbym widzieć większą aktywizację życia koncertowego w Nowej Hucie. Chciałbym zagrać w Łaźni Nowej albo w przestrzeniach Kombinatu, móc tak jak kiedyś regularnie chodzić na koncerty jazzowe do Ośrodka Kultury im. C. K. Norwida. Chciałbym zobaczyć jak Nowa Huta wykorzystuje w pełni swój potencjał.



fot. Aleksander Hordziej






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz